Łukasz Rzadkowski: mający ćwierć wieku na karku miłośnik horrorów wszelkiej maści, zwłaszcza tych zahaczających o zombie, twórca portalu iminfected.pl. Recenzent, bloger współpracujący z wieloma wydawnictwami. Loga jego strony znajdziemy na wielu okładkach nowości książkowych. Z zamiłowania dziennikarz i muzyk, miłośnik kotów posiadający dwa te urocze, a zarazem mroczne stworzenia.
Piotr Jakubowski: Jako prowadzący stronę iminfected.pl jesteś znawcą tematyki zombie – jak zaczęło się Twoje zainteresowanie tym tematem?
Łukasz Rzadkowski: Szczerze? Nie pamiętam (śmiech). Chyba pierwszym takim impulsem, który zaszczepił we mnie miłośnika zombie była chwila, kiedy jeszcze na VHS oglądałem Resident Evil. Pamiętam ten moment, jakby to było wczoraj. Miałem chyba z 12 czy 13 lat, a film został wypożyczony przez moją siostrę na randkę ze swoim ówczesnym chłopakiem. Chyba nietrudno się domyślić, jak bardzo im ją popsuł młodszy braciszek (śmiech). Później był Świt Żywych Trupów z 2004 roku, a każdy następny film coraz bardziej wciągał mnie w fascynację zombie apokalipsą, która trwa do dzisiaj.
Ale na ,,dzisiaj” się nie kończy, bo masz pewnie plany co do dalszego rozwoju swojej strony? Może połączenie jej prowadzenia z pracą zawodową?
I tutaj pojawia się bardzo ważne pytanie. Czy na pewno chcemy, by nasza pasja zamieniła się w pracę, z której będziemy się utrzymywać? Czy to nadal będzie pasją? Na ten moment nie planuję takiego zabiegu, a na pewno nie zamiany w pełnoetatową pracę. Oczywiście cały czas pracuję nad rozbudową strony, a wszelkie pomysły, które wpadną mi do głowy staram się wdrażać w życie. Jednak nad wszystkim co widzicie po wejściu na nią pracuję sam i to po godzinach mojej normalnej pracy. Na pewno w najbliższym czasie możecie się spodziewać nowych recenzji (obecnie zabieram się za zombie.pl 2), tekstów, które cały czas siedzą mi w głowie i bardzo chcą z niej wyjść i pewnego projektu, nad którym obecnie pracuje.
Oprócz zombie Twoją pasją jest jeszcze muzyka. Mam na myśli głównie zespół Swear the Empress, w którym grasz na gitarze basowej. Ostatnio zagraliście na Festiwalu Fantastyki Cytadela. Opowiedz coś więcej o zespole.
Nie wiem czy się chwalić, czy żalić, ale tak, gram na gitarze basowej (śmiech). Tak naprawdę muzyka była moją pasją zanim zasmakowałem w świecie żywych trupów. Chodziłem na koncerty i sam stawiałem pierwsze kroki jako muzyk. Początkowo uczyłem się grać na perkusji, bo to ten instrument mnie zawsze fascynował, ale po kilku latach odłożyłem go na rzecz basu, ponieważ jestem człowiekiem pełnym energii i ciężko mi było usiedzieć cały koncert za perkusją. Obecnie gram w trzech zespołach, ale to właśnie Swear The Empress jest tym na pierwszym miejscu. Gramy od roku 2013 i na koncie mamy dwie płyty (jedną EP i jedną LP). Bardzo ucieszył mnie fakt, że mogłem wraz z zespołem zagrać na tak cudownej imprezie, jaką była Cytadela. W końcu mogłem połączyć dwie moje największe pasje i pokazać reszcie zespołu mój świat (tylko ja w zespole jestem tak zakręcony na punkcie fantastyki). Ciężko sklasyfikować to, co gramy, ponieważ łączymy sporo elementów z innych gatunków. Kiedyś usłyszałem od kogoś, że gramy post-hard-rock i tego się trzymam.
Wracając do tematu zombie – wcześniej wspomniałeś o filmach, które obudziły w Tobie fascynację tym tematem. A jak to było z innymi mediami; książkami, komiksami?
Oczywiście wraz z filmami szybko nastąpiło zainteresowanie wszystkim, co ma w sobie zombie. Pamiętam, że zawsze lubiłem horrory i to głównie takie książki czytałem. Były to powieści Stephena Kinga czy Grahama Mastertona. Pracowałem wtedy w magazynie Matrasa i dużo książek przewijało się przez moje ręce. Któregoś dnia trafiła do mnie książka Briana Kenee Noc Zombie i byłem bardzo ciekaw, jak owe zombie prezentują się w tej formie. Przeczytałem właśnie ten tytuł, i choć powieść ukazuje żywe trupy w nieco innym świetle, to niezwykle mi się spodobała i do dzisiaj twierdzę, że to jedna z najlepszych książek o zombie. Dzisiaj mogę się pochwalić posiadaniem prawie wszystkich wydanych w polsce zombiastycznych książek, łącznie z takimi perełkami jak pierwsze wydanie Zombie Survival Guide i World War Z Maxa Brooksa czy pierwsze wydanie Infekcji Andrzeja Wardziaka. Natomiast komiksy nigdy do mnie nie przemawiały, i choć mam ich pokaźną kolekcję (tych o zombie), to jeszcze nie zdołałem ich wszystkich przeczytać.
Czy masz jakieś dzieła, które możesz polecić, jako swoisty kanon dla kogoś, kto chce się zagłębić w świat żywych trupów?
Oczywiście. Przede wszystkim będzie to trylogia George’a A. Romero – Noc / Świt / Dzień Żywych Trupów, z największym naciskiem na ten ostatni. Bez tego ciężko iść dalej bo to absolutny klasyk, który prawdziwy fan zombie powinien znać na pamięć. Kolejnym “must watch” jest trylogia Powrotu Żywych Trupów, ale tylko trylogia, bo czwarta i piąta część to coś bardzo kiepskiego. Bardzo polecam także Martwicę Mózgu, ale to raczej dla odważniejszych widzów, nie bojących się nowych doznań.
Pisanie recenzji książek to wymagające zadanie. Czy spotkałeś się kiedyś z negatywną reakcja autora, bądź jakiegoś wielbiciela książki, który nie zgadzał się z Twoją opinią?
Nie przypominam sobie żadnych spięć pomiędzy mną, a drugą stroną. Piszę recenzje według swojego punktu widzenia, jednak staram się być w tym jak najbardziej obiektywny. Pewne kwestie mogą mi się nie podobać, ale nie świadczą one o tym, czy książka jest dobra czy zła. Często to kwestia gustu, a o tym się przecież nie dyskutuje. Pamiętam tylko jedną sytuację, w której w korespondencji z wydawnictwem napisałem, że książka mi się nie spodobała, a oni poprosili mnie, bym nie umieszczał tej recenzji u siebie na stronie. Ostatecznie jej nie wstawiłem. Z autorami zazwyczaj żyję dobrze, a wielu z nich stało się moimi dobrymi kolegami i żaden nigdy nie miał do mnie pretensji. Jestem szczery w tym, co robię i nawet jak coś mi się nie podoba, opisuję to w sposób nieco bardziej rozwinięty niż “bo nie”.
A z drugiej strony, co najmilszego przytrafiło Ci się ze strony czytelników lub wydawnictw?
Sam fakt, że ktoś czyta moje recenzje i teksty jest bardzo miły, a to, że wydawnictwa zgadzają się na patronaty i przesyłają mi książki znaczy, że mi ufają, a to też dużo dla mnie znaczy. Najfajniejsze jest jednak to, kiedy autorzy, ludzie z wydawnictwa i moi czytelnicy mówią o mnie, że jestem prawdziwym ekspertem od zombie. To jest super uczucie. Sam fakt, że piszą do mnie i pytają o filmy, książki czy gry, które bym polecił jest świetne, bo znaczy to, że liczą się z moim zdaniem.
Mam nadzieję, że Twoje zdanie jeszcze długo będzie liczyć się wśród czytelników i pisarzy. Dziękuję za wywiad.
Ja również bardzo dziękuję i zapraszam na swoją stronę!
rozmawiał Piotr Jakubowski
korekta Daria Żok